sobota, 11 lutego 2012

Zatroskani o Kościół i kościelną architekturę

U progu XX w. w Płocku nikt bardziej niż kanonik ks. Antoni Julian Nowowiejski przejęty był znaczeniem piękna architektury, która oddziaływuje na ludzkie zmysły. Wyznaczony przez kapitułę katedralną do bardzo odpowiedzialnego zadania - przebudowy płockiej katedry - dokonał tego dzieła z imponującym rozmachem, a jednocześnie wyczuciem godnym wybitnego znawcy tematu. Kościół i jego architekci potrzebują dziś nowych Nowowiejskich! 


Wielki architekt Frank Lloyd Wright mawiał, że lekarz może pogrzebać swoje błędy, a architektowi pozostaje jedynie zasugerować swym klientom, by obsadzili nieudany budynek winoroślą. Myślę, że niektórzy biskupi powinni się dziś zająć uprawą winorośli, by zasłonić to, co zostało wybudowane ostatnimi laty – uważa kard. Gianfranco Ravasi. W przekonaniu przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Kultury wiele nowych kościołów przypomina sakralny garaż, w którym zaparkowano Boga, a wiernych porozstawiano w równe rzędy. Inne mają postać ezoterycznych pomieszczeń, ponurych i pozbawionych światła. Jeszcze inne to zwykłe sale kongresowe, którymi mogliby się ewentualnie zadowolić protestanci czy wyznawcy judaizmu, a zatem religii, w których przestrzeń sakralną wypełnia słowo i muzyka.

Katolicyzm natomiast, jak zauważa kard. Ravasi, potrzebuje znaków i obrazów oraz stałych elementów przestrzeni sakralnej, takich jak ołtarz, tabernakulum, chrzcielnica czy kaplice. Szef watykańskiej dykasterii kultury wyjaśnia, że liturgia katolicka jest w pewnym sensie teatralna. Ma swój rytm i akty, posługuje się barwami, strojami i grą świateł... Bóg nie zostaje w niej sprowadzony do jakiegoś miejsca, lecz jest obecnością, która przejawia się w sposób epifaniczny, jako objawienie. Stądliturgia, jak mówił już św. Augustyn, ma być chrystofanią, swoistym spektaklem objawiającym Chrystusa. W katolicyzmie bowiem obecność i wyobrażenie nie stoją w opozycji, a wymiar horyzontalny musi się harmonijnie łączyć z wymiarem wertykalnym. Harmonia musi być podstawową cechą każdej katolickiej świątyni – podkreśla kard. Ravasi. W dzisiejszych warunkach utrudnia to fakt, że architekci projektujący kościoły bardzo często nie uwzględniają w ogóle sakralnego wyposażenia wnętrz. Zostawiają to proboszczom, a ci nierzadko sięgają po kicz. W ten sposób harmonia zostaje rozbita. Bo ołtarz w kościele to bynajmniej nie drugorzędny dodatek – podkreśla kard. Ravasi. W jego przekonaniu, ostatecznie i tak każdy budynek sakralny weryfikuje się w czasie liturgii.

O kondycji współczesnej architektury sakralnej szef Papieskiej Rady ds. Kultury rozmawiał z Mariem Bottą, jednym z najbardziej wziętych dziś projektantów na świecie. Szwajcarski architekt broni poniekąd swoich kolegów po fachu. Przyznaje, że nowe kościoły są dziś często okazją do eksperymentów. Niektóre rzeczywiście wyglądają jak garaż i odbiegają od prostoty, jaka cechowała chrześcijańską architekturę przez dwa tysiąclecia. Ale dzieje się tak, gdyż ten, kto zamawia projekt świątyni, nie potrafi jasno sformułować swoich oczekiwań – podkreśla Mario Botta.

W przekonaniu szwajcarskiego architekta na kształt dzisiejszych świątyń ma również wpływ chaos współczesnych miast. Europejskie metropolie były najbardziej inteligentnym, najbardziej wrażliwym i najświatlejszym modelem organizacji ludzkiej społeczności. Miały swoje centrum i granice. Stanowiły pewną całość. Dziś miasta posiadają wiele centrów i nie mają granic. Niemniej kościół nadal pozostaje w mentalności wielu ludzi punktem centralnym. Tytułem przykładu Botta wspomina o swym pierwszym zamówieniu sakralnym. Chodziło o odbudowanie małego kościółka w górach, który został zniszczony przez lawinę. Nie mogłem zrozumieć, po co im ten kościół na odludziu. Górale tymczasem twierdzili, że bez tego kościółka ich rozsiane po górach domy i chaty nie mają swego centrum – opowiada szwajcarski architekt. Tak powstał pierwszy z jego kościołów. Jak wyznaje, do dziś projektuje je najchętniej, bo stawiają przed architektem wielkie wyzwanie. Musi bowiempołączyć niebo z ziemią, posługując się światłem. Musi jasno oddzielić sacrum od profanum, a przy tym umiejętnie rozwiązać problem progu, czyli miejsca, w którym ze świata przechodzi się do przestrzeni sakralnej.

Ostatecznym sprawdzianem są odczucia wiernych. Jeśli ktoś mi mówi, że w moim kościele dobrze się modli, znaczy to, że jako architekt nie zawiodłem – mówi Mario Botta. W jego przekonaniu cała architektura ma coś z sakralności. Jej pierwszym aktem nie jest bowiem położenie kamienia na kamieniu, lecz kamienia na ziemi. Dzięki temu natura staje się kulturą – powiedział Mario Botta w dialogu z kard. Gianfrankiem Ravasim na temat współczesnej architektury sakralnej.

Źródło:
Kard. Ravasi: niektórzy biskupi powinni się zająć uprawą winorośliBollettino Radio Giornale del 10/02/2012
kb/ rv, l’osservatore romano, l’espresso

Przypomnijmy, że przed rokiem kard. Ravasi wypowiadał się już o jakości sztuki sakralnej...
Kard. Ravasi: dobra architektura sakralna przemienia serca wierzących
Jak wiele nowych kościołów jest dziś głuchych, niegościnnych, chaotycznych i nieprzejrzystych. Ci, którzy je wznosili, nie liczyli się z głosem i milczeniem, które miały je wypełnić, nie myśleli o liturgii i zgromadzeniu, słuchaniu i patrzeniu – stwierdził przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury. Tę surową ocenę współczesnej sztuki sakralnej kard. Gianfranco Ravasi przedstawił na rzymskim wydziale architektury, gdzie poproszono go o wygłoszenie lectio magistralis na temat: „Świątynia i plac, przestrzeń sakralna i publiczna”.
Kard. Ravasi zauważył, że architektura sakralna, która nie potrafi właściwie, czy raczej wspaniale, przemawiać językiem światła i nie jest nośnikiem piękna i harmonii, nie spełnia swej funkcji, staje się sztuką świecką i profanacją sacrum. I dlatego w kościołach takich czujemy się zagubieni niczym w auli kongresowej, rozproszeni jak w hali sportowej, przygniecieni jak w planetarium, otępieni wulgarnością i pretensjonalnością– stwierdził włoski purpurat. W jego przekonaniu współczesna zapaść architektury sakralnej jest szczególnie rażąca, jeśli weźmie się pod uwagę wielkie arcydzieła kultury chrześcijańskiej:majestatyczne bazyliki antyczne, wyrafinowane piękno świątyń bizantyjskich, monumentalność architektury romańskiej, mistykę gotyku, przejrzystość renesansu, okazałość baroku.
Szef watykańskiej dykasterii ds. kultury zaznaczył, że świątynia chrześcijańska nie jest miejscem magicznym, lecz symbolicznym. Ma służyć osobistemu spotkaniu człowieka z Bogiem, ma przemawiać. Stąd powinna być wcieleniem sensu, istoty i porządku istnienia, być znakiem światła i piękna. Przestrzeń sakralna jest bowiem objawieniem harmonii kosmicznej i teofanią boskiego blasku. W ten sposób oddziałuje ona na resztę porządku architektonicznego. W cywilizacji zachodniej bywa to niekiedy bardzo oczywiste. Tytułem przykładu kard. Ravasi wskazał na swój rodzimy Mediolan, gdzie ulice miasta zbiegają się koncentrycznie u katedry. Ze świątyni wychodzi bowiem tchnienie życia, świętości, światła, które przemienia codzienność. Z drugiej strony miasto wypełnia świątynie codziennym życiem. Watykański „minister kultury” zauważył, że takiej centralnej wizji miasta brakuje już w wielu nowoczesnych metropoliach, na przykład w Nowym Jorku, który kieruje się całkiem inną logiką.
Surowa ocena współczesnej sztuki sakralnej, jaką przedstawił kard. Ravasi, wywołała we Włoszech niemałe poruszenie. Watykańskiego hierarchę poparł m.in. włoski biskup-architekt Simone Giusti, ordynariusz Livorno, a zarazem autor projektów kilkunastu kościołów. „Świątynia musi przemawiać do człowieka i do jego serca, jak tylko do niej wejdzie, posługując się językiem symbolicznym i afektywnym” – zauważa biskup. W jego przekonaniu nowe kościoły nie mogą być dziełem przypadku, bo zaprojektować świątynię oznacza również kształtować duszę tych, którzy będą się niej modlili – dodaje włoski hierarcha, który z wykształcenia jest architektem.
Źródłofot. 12 - Beata Jóźwik (katedra płocka), 3

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz